top of page

Kontuzja to żaden wyczyn


Na Facebooku dziesiątki znanych nam osób dokumentują mniejsze i większe kontuzje wyniesione z maty. Na Instagramie pół tysiąca postów oznaczono hasztagiem #bjjinjury (injury to uraz/kontuzja). Społeczność bjj zbyt łatwo godzi się z występowaniem kontuzji, a czasem daje się odnieść wrażenie, że są one czymś prestiżowym. Problemy z kolanami, barkami czy zdeformowane palce dłoni to oznaka intensywnego zaangażowania w treningi. Czy to znaczy, że kontuzje są fajne, a kontuzjowani to twardziele godni podziwu i szacunku? No cóż... jestem innego zdania.


Na macie spędzam sporo czasu. Trenuję regularnie od kilkunastu lat. W najintensywniejszych okresach treningowych robiłem po 8-9 treningów w tygodniu i nigdy nie zszedłem poniżej 4 treningów w tygodniu. To daje kilka tysięcy godzin spędzonych na macie, ale przede wszystkim kilka tysięcy godzin obserwacji związanych z intensywnością treningu, emocjami i oceną własnych możliwości.


Byłem świadkiem wielu kontuzji, setek rozmów o problemach ze zdrowiem i dziesiątek decyzji o zaprzestaniu treningów. Opatrywałem zdecydowanie więcej urazów niż kiedykolwiek miałem ochotę oglądać. Zbyt łatwo zgadzamy się na występowanie kontuzji i traktujemy je jak harcerskie sprawności wyszywane na rękawie. Jak masz kalafiory, porwane więzadła, wybite barki i źle zrośnięte żebra to jesteś gość. Niestety. Jesteś tylko wrakiem, a my wszyscy przyłożyliśmy rękę do tego postępującego kalectwa.


Mata to kociołek, w którym wspólnie z kolegami i trenerami gotujesz sobie sportową przyszłość. Zły dobór składników to murowane zatrucie, a przynajmniej długotrwały niesmak.




Przetrenowanie, zbyt intensywne tempo i nieszczęśliwe wypadki eliminują nawet najlepszych. Fani i przyjaciele wybitnego zawodnika i trenera z przykrością odebrali wiadomość o kolejnej kontuzji Braulia Estimy. Szybkiego powrotu do zdrowia Profesorze!



Samoobrona jest dobra dla lamusów

W sportach walki rzadko używa się słowa "samoobrona". To słowo dla chudych mięczaków i lamusów, którzy na treningu w domu kultury chcą nauczyć się magi w stylu Stevena Seagala. Prawdziwi twardziele trenują ataki, a bronią się tylko przy okazji. To trochę przerysowane stwierdzenie, ale czy na pewno? Samoobrona to przede wszystkim unikanie zagrożeń. Jeśli doświadczenie, intuicja lub zdrowy rozsądek podpowiadają Ci, że sparing z kolegą cięższym o 50 kg to zagrożenie, to przeproś, podziękuj i sparuj z kimś innym. Prawdopodobnie uchroniłeś lędźwiowy odcinek kręgosłupa przed ingerencją chirurga. Przyjmowanie "na klatę" wszystkich i wszystkiego bez najmniejszej refleksji skończy się kontuzją.


Odpoczynek, regeneracja i leczenie to oznaka słabości

Jeśli liczysz na rozwój i wyniki lekceważąc takie elementy jak odpoczynek czy leczenie to krótka przed Tobą droga. Pamiętam zawodników którzy podkręcili tempo do maximum, po to by lśnić przez kilka miesięcy. Nie widuję ich dziś na macie. Trening nie jest celem. Jest narzędziem. Gdy masz słabszy dzień lub jesteś zmęczony, a mimo to chcesz trenować to zmień styl. Bądź bardziej ostrożny, zamknięty, defensywny i wcześniej klep. Taki trening na wstecznym też ma wartość.


Ego

O tym, że najbardziej na treningach cierpi ego wiedzą wszyscy. Nikt nie lubi przegrywać, zwłaszcza jeśli rozmontowuje nas niższy pas. Jeśli kolega złapał Cię w paskudną końcówkę to odklep i przybij mu pionę. Dobrze trenować z "ogarniętą wiarą". Jeśli postanowisz się szamotać w nadziei na ratunek z nieba to nie tylko wyjdziesz na durnia, ale jeszcze przypłacisz to kontuzją. Kolega widząc, że nie klepiesz ma pełne prawo ciągnąć dalej. Nie zmuszaj go do tego.


Fair play

Nie kontuzjuj innych. Nie sięgaj po "brudne triki" albo jasno uprzedzaj, że tak właśnie walczysz. Kolega ma prawo wyboru czy chce się z tym zmierzyć. Spójrz na swojego przeciwnika i dostosuj swój cel sparingowy do jego osoby. To, że zetrzesz na proch lekkiego, niedoświadczonego zawodnika nie jest osiągnięciem. Jeśli odeślesz na emeryturę pięćdziesięciolatka to też żaden wyczyn. W sparingu z nimi popracuj nad kontrolą i precyzją. Dynamikę, presję i siłę zostaw na równych sobie. Gdy wchodzisz na obroty to ciśnij ludzi ale ich nie demoluj. Klep kiedy jesteś w potrzasku i nie zmuszaj by kolega wykończył technikę, odsyłając Cię na L4. To że "uciekłeś" z ciasnej techniki kończącej często wynika z tego, że przeciwnik puścił Cię zamiast złamać Ci rękę. Wydaje Ci się, że masz super ucieczki, a tak naprawdę dostałeś prezent, którego na zawodach lub w realnej sytuacji nikt by Ci nie podarował. Twój trening właśnie stracił realność.


Nie pamięta wół jak cielęciem był

Pamiętacie pierwszy trening? Człowiek czuł się jak potrącony przez TIR-a. Nasze ciało podlega zmianom adaptacyjnym i z czasem możemy znieść więcej. Zmienia się wydolność, odporność, elastyczność i świadomość własnego ciała. Pamiętajcie o tym fundując Bogu ducha winnym początkującym "jesień średniowiecza" na pierwszych treningach. Jeśli nie umiesz dozować presji to przynajmniej walcz z dołu.


Chłodna kalkulacja

Jeśli nie przekonują Cię żadne inne argumenty, kalkuluj na chłodno. Jeśli będziesz stwarzał ryzyko kontuzji to czeka Cię ból, przerwa w treningach i wydatki. Kontuzja to także rozmontowanie życia prywatnego i zawodowego.


Gloryfikowanie kontuzji

Kontuzje się zdarzają. Czasem są wynikiem zwykłego przypadku. W 90% przypadków to konsekwencja złych decyzji i niedojrzałej motywacji. To, że leżysz połamany nie jest wyczynem. To nasza porażka i nie ma się czym chwalić. Siniaki, stabilizatory i szwy oznaczają, że daliśmy ciała na całej linii. Mowa tu o "nas" jako o grupie dobrych kolegów, którzy dzielą intensywną sportową pasję.


W wielu rozmowach słyszałem, że mocny trening to większe ryzyko. Moim zdaniem produktywny trening na najwyższych obrotach możliwy jest tylko w gronie rozsądnych zawodników, którzy sobie ufają i którzy o siebie dbają. Dobrze gdy nie ma między sparingpartnerami ciśnień, które próbują wyrównać sparingiem. Jeśli masz taką grupę to ryzyko kontuzji gwałtownie maleje. Wykorzystanie błędu przeciwnika by go poddać to nie to samo, co próba brutalnego ubicia kolegi za wszelką cenę.


Czy kontakt z bjj oznacza, że wcześniej czy później będziesz się leczył? No cóż, może się tak zdarzyć. Masz tu jednak wiele do powiedzenia. Nie pozwól by Twoje złe wybory posadziły Ciebie lub innych na wózku. Jeśli czujesz, że coś złego wisi w powietrzu klep. Znam wielu, którzy w imię "mocnego" treningu nie klepali. Ich bjj nie stało się w ten sposób znacząco lepsze. Zawodnicy Ci są dziś zdecydowanie mniej sprawni, co wcześniej czy później odbierze im ich ukochany sport i wielką pasję.


Rozsądku, wytrwałości i bezpiecznych treningów! Reszta przyjdzie sama.


Pozdrawiam,

J.










Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
Mcov-sport-pion.jpg
konopolis logo.jpg
Neuro Team RGB.jpg
Diving & Support logo.jpg
bottom of page